Witamy na portalu Teleport!
Tak naprawdę zaczęło się zupełnie zwyczajnie. Siedzieliśmy w ogródku barowym w ciepły lipcowy
dzień popijając chłodne piwko i rozmawiając o głupotach. Jak przystało na każdą tego typu rozmowę, w końcu pojawił się temat pomysłów na
biznes. We trzech (tj. Łukasz, Rafał i ja) kombinowaliśmy co zrobić, by zawsze było ciepło, piwo się nie kończyło a na naszych kontach
pojawiały się coraz dłuższe ciągi zer. Ktoś (nie ja, chyba Rafał) zaproponował stworzenie portalu takiego właśnie jak ten.
        Dumnie reprezentując ludzi, którzy na studia poszli żeby studiować, a nie nabywać wiedzę, wszyscy trzej na
imprezach różnego rodzaju gościliśmy dość często. Doskonale więc sobie zdawaliśmy sprawę czego było potrzeba, by życie studenckie było
jeszcze bogatsze. Od razu posypały się pomysły. „Zróbmy jeszcze to! Dodajmy jeszcze taką opcję!” – pomysłom nie było końca, zamówiliśmy
więc więcej piwa, bo każdy kolejny kufel zwiększał naszą kreatywność.
        Nauczeni też doświadczeniem wyciągniętym z korzystania z portali społecznościowych wiedzieliśmy też czego dokładnie nie chcemy.
Portal miał być dla ludzi, którzy zamiast bawić się w komentarze i foteczki wolą iść na imprezę czy koncert. Tak więc już następnego
dnia zaczęło się tworzenie jedynego chyba portalu społecznościowego bez prywatnych galerii i miliarda błyszczących elementów tak ukochanych
przez dzieci do lat dziesięciu… ale kto z nich w końcu chodzi na imprezy?
        Podział obowiązków był prosty – Rafał zaczął kodować, my piliśmy dalej. Uparł się koniecznie żeby zamiast
ściągać gotowe skrypty pisać wszystko samemu. Jednak jako, że był jedynym w grupie informatykiem (wbrew obiegowej opinii o informatykach
nie nosi brody, okularów i nie jest wyobcowany) zgodziliśmy się na jego dziwactwa. Następnie kiedy podstawowe rzeczy zostały napisane czas
przyszedł na wypełnienie stron treścią – tu zaczęła się moja rola jako studenta filologii. I tak oto skrobię tę właśnie historię, której
zapewne i tak nikt nigdy nie przeczyta, ale jak już mówiłem postanowiliśmy się zgadzać na dziwactwa Rafała. Łukasz z kolei, którego studia
nie mają nic wspólnego z projektem, jest zwyczajnie genialny – tego się wymaga od naszych przyjaciół. Gdyby nie jego wkład i pomysłowość
ten portal nigdy by nie wyglądał tak jak teraz. Dzięki stary! Na samym końcu doszedł Grzesiek - Rafała kolega ze studiów. Dużo było pomysłów, dużo planowania, ale do głowy żadnemu z nas nie przyszło ile to będzie
pracy! Gdyby nie ten dobry człowiek i jego umiejętności nigdy byśmy się nie wyrobili w zaplanowanych terminach.
        I to już tyle. Żadnych cudów czy objawień. Czwórka genialnych ludzi i genialny pomysł… i piwo. Całkiem sporo piwa.
        ~ Artur